Całe szczęście nie czuła się speszona takim wpatrywaniem się. Być może dlatego, że była na "swoim" terenie albo nie było to tak niezręcznym spotkaniem jak te na cmentarzu.
— Nie — zaprzeczyła po jego odpowiedzi. — Nie podawałam. Wyczytałeś po prostu, potem sprawdziłeś, cokolwiek — zauważyła. Mogła też powiedzieć - co wydawało jej się bardziej prawdopodobne - że jeśli już to pewnie kogoś wysłał na poszukiwania. O tyle by to ją zaszokowało, że w ogóle tym się przejął. No tak. Płaszcz.
Odebrała od niego pieniądze. Nie przeliczyła, nie chowała nawet, odkładając je jedynie na bok. Później sprawdzi, kiedy mężczyzna już sobie pójdzie.
— Już nie? — upewniła się. Tak, faktycznie była zdziwiona, nie bardzo wiedząc, co przez to Sorokin miał na myśli. Mógłby nawet na jej twarzy zobaczyć nieme pytanie. — A nadal jesteś Aleksandrem czy też nie?
Pudło przesunęła w jego stronę.